Page 66 - Mazowieccy Twórcy
P. 66
Sztuki Plastyczne
Tadeusz Dominik
Fotografia: arch. UMWM Malarz, grafik. Nominowany za wystawę Tadeusz Dominik. Za oknem 2010
jest ogród, Królikarnia w Warszawie.
Urodził się w 1928 r. w Szymanowie, zmarł w 2014 w Warszawie. Odkryty talent – tak można w skrócie powie-
dzieć o początku światowej kariery malarskiej Tadeusza Dominika. Pochodził z Mazowsza z bardzo biednej
rodziny rolników. Tuż po wojnie, bez przygotowania, zdawał na ASP w Warszawie. Już podczas egzaminu
zauważył go Jan Cybis – słynny malarz kolorysta. Został jego mistrzem.
Przeszedł przez wszystkie stopnie kariery akademickiej, od asystenta, dziekana, do profesora zwyczajnego.
Dwukrotnie był dziekanem Wydziału Malarstwa. Pierwsze lata twórczości poświęcił grafice. Powrócił jednak
do malarstwa, wypracowując własny, niepowtarzalny styl abstrakcyjny.
Charakterystyczne dla jego twórczości są okrągłe lub owalne punkty i plamy o dość nieregularnych kształtach
i wyjątkowej gamie kolorystycznej. Wiodącym motywem prac jest polski pejzaż – mazowieckie krajobrazy,
wspomnienia z ogrodu dzieciństwa, ale i pejzaże egzotyczne. Tworzył impresje na temat miejsc, które niegdyś
odwiedził.
Kulisty kod ekspresji Tadeusza Dominika szybko zdobył sympatię publiczności, a jego twórczość należy do
najbardziej oryginalnych zjawisk w malarstwie polskim. Jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych,
w wielu muzeach na świecie, m.in. w Muzeum of Modern Art w Nowym Jorku, a w kraju można je obejrzeć
w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Szczecinie.
Oprócz malarstwa, jego pasją była ceramika. Tworzył piękne misy, wazy, dzbany, ozdobione kulistym kodem
charakterystycznym dla jego twórczości.
Ma na koncie najbardziej prestiżowe światowe nagrody. Mimo sławy, był człowiekiem bardzo skromnym.
– –
(…) tkwią w sztuce ludowej – nie w sensie powtarzania motywów, ale bardzo głębokiego zrozumienia rudy-
mentów tej sztuki, jej prostoty, świeżości i witalizmu. Świat Dominika to ogniste słoneczne kwiaty, patyki
w płocie, dzbany, bochny chleba, trawy.
(Zbigniew Herbert)
65