Page 11 - Mazowieccy Twórcy
P. 11
Był biedny, nie miał szczęścia w miłości, tracił wzrok i słuch. Wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W
lutym 1953 r., na pokładzie statku „Margaret Evans” dopłynął do Nowego Jorku, gdzie znalazł zatrudnienie
w pracowni graficznej i... wytrzymał tam do wybuchu wojny krymskiej, czyli do jesieni tego samego roku,
kiedy zaczął planować powrót do Europy. Udało się to połowie następnego roku. Zamieszkał w Londynie,
potem wrócił do Paryża. Znowu publikował, ale stan jego zdrowia był coraz gorszy. Nie było mowy o udziale
Cypriana Kamila w Powstaniu Styczniowym, ale starał się wpływać na jego kształt. W 1866 r. ukończył „Va-
de-mecum”, ale nie znalazł się nikt, kto by to wydał.
W roku 1868 w paryskim czasopiśmie „L’Artiste” ukazały się dwie akwaforty Norwida, opatrzone przychyl-
nym komentarzem. Został przyjęty do Société des Artistes (Stowarzyszenia Artystów), co jednak nie poprawiło
jego sytuacji materialnej. Przez kolejne lata żył w nędzy. Cierpiał na gruźlicę, wierzył, że uratuje go wyjazd do
Florencji, wysłał tam nawet rzeczy, ale nie miał środków na sfinansowanie podróży. Nie przestał jednak pisać,
ani angażować się w sprawy polityczne. Nawiązał również współpracę z francuskim towarzystwem nauko-
wym Société Philologique (1872).
W końcu kuzyn Norwida, Michał Kleczkowski, umieścił go w Domu św. Kazimierza w Ivry pod Paryżem,
przytułku opiekującym się polskimi imigrantami – weteranami, sierotami i ubogimi. Przez ostatnie lata życia
właściwie nie wstawał z łóżka, z nikim nie rozmawiał, nie krył za to łez. Zmarł 23 maja 1883 r., samotny,
opuszczony, nieszczęśliwy. Został pochowany na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency. Część jego no-
tatek spalono. A w 2001 r. symboliczną ziemię z jego grobu umieszczono w Krypcie Wieszczów Narodowych
w Katedrze na Wawelu w Krakowie.
Cyprian Kamil Norwida był poetą tragicznym. Od całkowitego niedoceniania za życia, przez zapomnienie
po śmierci, aż do odrodzenia po latach. Dziś uznawany jest za wybitnego polskiego poetę, prekursora poezji
współczesnej. Tworzył w epoce romantyzmu, ale typowym romantykiem nie był. Przeciwstawiał się poglą-
dom, że sztuka rodzi się z natchnienia. Dla Norwida była ona rezultatem ciężkiej i żmudnej pracy artysty.
Niektóre jego poglądy były zbieżne z poglądami romantyków. Norwid żądał od sztuki narodowości, uważał,
że każde dzieło artystyczne powinno wyrażać ducha narodowego, zawierać treści narodowe. Różnił się od
innych romantyków tym, że podejmował tematy ponadczasowe, uniwersalne. Nawet historię Polski i problem
walki o niepodległość ujmował w kategoriach ogólnoludzkich.
W poezji Norwida ważne są motywy kultu ludzi wielkich (wybitnych jednostek i ich miejsca w społeczeń-
stwie), rozważania o człowieku (jego sytuacji w świecie, zależności od historii, cywilizacji i natury, konflikcie
jednostka-świat), historii (istota dziejów ludzkości), sztuki i roli artysty, miłości jako uczucia ponadczasowego,
dorobku kulturowego antyku i jego związkach ze współczesnością.
Dzieła Norwida przez wiele lat czekały na zrozumienie, odkrycie, docenienie. O jego pozycję walczył Wiktor
Gomulicki, który już w latach 80. XIX wieku podróżował jego śladami po Europie, studiował dzieła, chciał
opracować monografię. Wśród „odkrywców” Norwida byli także: młodopolski twórca, Zenon Przesmycki-Mi-
riam i młody Władysław Stanisław Reymont.
Spory o to, czy Norwid był romantykiem czy też wyprzedzał swoją epokę, trwają do tej pory. Na pewno był
poetą nierozumianym przez współczesnych. Jego „Dzieła zebrane” ukazały się dopiero w 1968 r. Wydał je,
podobnie jak „Pisma zebrane”, Juliusz Wiktor Gomulicki, syn Wiktora.
10